2017/02/25

Jak w jeden dzień przestać być nolifem?


Dzień offline
Brzmi jak najpodlejsza kara w życiu młodego człowieka w XXI wieku i faktycznie coś w tym jest. Współcześnie internet otwiera nam drzwi do innego świata, gdzie możemy być kim tylko chcemy. Zresztą wystarczy jedno obiektywne spojrzenie i zauważamy, że często w internecie kreujemy się na kogoś zupełnie innego, a przynajmniej lepszego. Udostępniamy znajomym swoje jak najbardziej korzystne zdjęcia. Niektórzy szukają w tym świecie również nowych przyjaciół, stawiając konkretne wymagania i dodając ogłoszenia, które nieraz przewijają się później przez facebookowe grupy np. "szukam internetowej przyjaciółki: ładna, zabawna, używająca dużo emoji i nie fochająca się o byle co" (nie wymyślam, takie ogłoszenia naprawdę się pojawiają). Ponadto podczas rozmowy z kimś mamy możliwość tego, aby kilkadziesiąt razy przeczytać i zmienić swoją odpowiedź zanim ostatecznie ją wyślemy (niestety, a może i 'stety' rzeczywistość nie oferuje nam tak dużo czasu na feedback). A ponadto do dzisiaj nie wiemy czy osoba, która ciągle wysyła nam ten wieloznaczny uśmiech ":)" faktycznie nas tak nienawidzi czy może po prostu żyje nadal w nieświadomości, że ten niepozorny uśmiech kryje obecnie za sobą o wiele więcej. Nie oszukujmy się, ale dla wielu to właśnie wirtualne życie i internetowa osobowość stanowią 'prawdziwie ludzką egzystencję', z której czerpie się przyjemność i którą się po prostu żyje.

Oddychamy nowymi plotkami - jedni używają do tego Pudelka, a innym wystarczy facebook. W końcu, kogo z nas nie interesuje czasem dlaczego po wczorajszych januszowych snapach, Grażyna niespodziewanie zmieniła status na "to skomplikowane". Różne sytuacje chodzą po ludziach, a dzięki facebook'owi chociaż wiemy, co jak, gdzie i kiedy.

Uczymy się z youtubem ewentualnie serialami online - w końcu po obejrzeniu wszystkich sezonów "Doktora House'a" jesteśmy przekonani, że medycyna nie skrywa już przed nami tajemnic. Youtube obecnie także uczy sporo np. o tym jak być 'tumblr girl' (żeby nie było - "to nie jest hejt").

Imprezujemy ze snapem - czasem jest zabawnie zobaczyć snapy znajomych z ostatniej gorączki sobotniej nocy tudzież poniedziałkowej/wtorkowej/środowej etc. Przeglądając te wszystkie filmiki i zdjęcia, śmiejemy się, a później piszemy do naszych znajomych, streszczając im w szczegółach świetny melanż u kogoś-tam, czasem zapominając przy tym o dopisku, że tak właściwie to i tak nas tam nie było - przynajmniej fizycznie.

Zasypiamy i budzimy się z instagramem - typowe #instadaily, bo w końcu trzeba wyrobić normę. Rano instagram, popołudniu instagram, wieczorem instagram.

6 p.m.
"Jeszcze tylko przejrzę nowości i wracam do nauki". 
.........................................
"Cholera, już północ".

Trzeba się w końcu zainspirować. Inspiracja = motywacja (uwierzcie, to nie zawsze tak działa). 
monday morning, #instagraming
"O mój Boże! Ale ona ma piękne ciało. Marzenie. Ciekawe jak wyglądała kiedyś. Sprawdźmy, czy dla mnie też jest jeszcze nadzieja".

I choć moje uzależnienie od instagrama przerasta ludzkie pojęcie, to jest mi z tym dobrze. Ot co. Mały autodiss #zawszespoko.



Ogólnie to chciałam opowiedzieć o moim dniu offline, ale ostatnio jakoś wyobraźnia bardzo sprawnie u mnie działa, więc dopiero teraz przejdę do meritum. Dzień offline, który sobie sprawiłam, miał zdecydowanie łatwy level (choć jak się okazuje i tak mnie trochę przerósł). Z komórki mogłam korzystać, bo jednak znajomi jak dzwonią to okej, mogę nie odebrać, ale nie śmiałabym się zrobić tego mojej mamie. Przynajmniej nie w tym życiu. 

  • Rano jak zwykle w pośpiechu wyszłam z domu. Chciałam się upewnić, o której dokładnie jedzie mój autobus, ale klops, bo w końcu do tego potrzeba internetu, więc pozostało mi biec na przystanek w nadziei, że pamięć mnie nie zawodzi.
  • Przeciskam się między ludźmi, znajduję dla siebie choć trochę przestrzeni w zatłoczonym autobusie i chcę jak zwykle odprężyć się jeszcze przed szkołą w towarzystwie ulubionej muzyki, ale tutaj kolejny klops, bo muzykę zazwyczaj odtwarzam z Open.fm lub Spotify, a do tego potrzebny był mi internet, więc ostatecznie z bólem serca z tego zrezygnowałam.
  • Na lekcję języka polskiego mieliśmy przynieść wiersz. Już chciałam go odtworzyć na komórce, ale chyba sami wiecie, czemu ostatecznie dałam sobie z tym spokój.


WNIOSEK:
Podobnych sytuacji miałam w tym dniu ogrom. Internet jest ważny, ale zauważyłam, że naprawdę jestem od niego może nie tyle, co uzależniona, ale niezwykle zależna i przyzwyczajona do wygody jaką oferuje. Za jeden z wniosków zdecydowanie mogę uznać to, że w ciągu dnia miałam czas na wszystko, co powinnam zrobić. Brak internetu sprawił, że niektóre czynności zajęły mi więcej czasu, ale wciąż też większą jego ilość miałam w zapasie. 


Sądzę, że nie warto rozkładać ten temat dalej na czynniki pierwsze, bo chyba sami doskonale wiemy, jak to wszystko wygląda.

Podsumowując:
Wszystko z umiarem. Przyjemności trzeba sobie dozować, a internet trzeba trzymać krótko. A najlepiej pod kloszem, aby czasem nie uciekł nam spod kontroli.

18 komentarzy:

  1. Masz rację. Chyba tez zrobię sobie taki dzień. Świetny post i cudowne zdjęcia!

    http://weruczyta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Hah też się zastanawiam czasami jak jest z tym uśmieszkiem, bo z przyjaciółką traktujemy ją jako prawdziwe zło, ale inni ludzie chyba o tym nie wiedzą XD. Mój dzień wyglądałby podobnie. Przynajmniej staram się nie oglądać/czytać treści, które mnie nie dotyczą, są niepotrzebne itp. Świetna stylizacja ;3.
    http://modoemi.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgodzę się. Od kiedy mam internet w telefonie moje życie stało się łatwiejsze. Tu tekst na zajęcia, to rozkład autobusów itp. Ale najważniejsze jest to, aby nie dać się zwariować. Dokładnie jak to ujęłaś - wszystko z umiarem :) Bo co to za przyjemność iść na imprezę, na której wszyscy siedzą w telefonach? :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja chyba musze zrobić sobie taki dzień ;)

    rilseee.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Teraz praktycznie wszyscy są zależni, znajdziemy tam wszystko, co chcemy więc w sumie należy tylko pamietac jak rozsadnie go uzywac i nie przesadzac :)) super zdjecia!<3

    http://karolinaslomka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Trzeba umieć korzystać z internetu i mieć świadomość kiedy on jest nam potrzebny, a kiedy to najzwyklejszy "zjadacz czasu" ;)
    Pozdrawiam! :)

    ab-photographs.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. To prawda, internet jest uzależniający ale w pewnym sensie ułatwia nam życie. Ale od czasu do czasu można zrobić sobie taki dzień offline. Jakie fajne zdjęcia!

    Pozdrawiam, nataa-natkaa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Czasami warto zrobić sobie taki dzień bez internetu, super zdjęcia, byłam zakochana w tej bluzie od kiedy tylko ją zobaczyłam!
    VIA-MARTYNA.BLOGSPOT.COM

    OdpowiedzUsuń
  9. Jesteś taka ślicznaaa! <3
    ZAPRASZAM DO MNIE:
    BLOG

    INSTAGRAM

    OdpowiedzUsuń
  10. Wszystko z umiarem, niestety żyjemy w takich czasach kiedy wszystko opiera się na internecie i przepływie informacji.

    Mój kawałek Internetu

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja często nie mam czasu aby przesiadywać w internecie i nawet dobrze bo czasami to się przydaje ;)
    ładne zdjęcia ;*
    http://twinstyl.blogspot.com/2017/02/ile-wygralismy-w-drzewku-szczescia.html

    OdpowiedzUsuń
  12. Genialna kurtka :)) pozdrawiam serdecznie :) woman-with-class.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. To smutne, że dla niektórych dzień bez Internetu brzmi jak najgorsza kara..Ale niestety w takich czasach teraz żyjemy :(
    Bardzo fajny post i genialna kurtka.
    mybeautifuleveryday.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Każdemu przyda się taki dzień. :) Super kurtka!

    mój blog :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo ciekawy post, sama nie wiem czy byłabym gotowa na taki 'eksperyment' ;/

    lolliesolies.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. Racja. Internet to wynalazek potrzebny ale trzeba używać go z głową. Na przestrzeni kilku lat idzie to w coraz gorszym kierunku. Chociażby te internetowe przyjaźnie. Trzy lata temu poznałam w internecie, zupełnie przypadkiem, najwspanialszą osobę w moim życiu. Nie na siłe, bez udawania, bez wymagań, nigdy nie kreowałam siebie jako osobę idealną, od razu przedstawiałam siebie prawdziwą, z wadami i niedoskonałościami. Dzisiaj.. Każdy chce mieć if na siłę, bo przecież to modne. Na zdjęciach do lustra wypinamy się żeby wyglądać korzystnie, robimy zdjęcia na pół twarzy i używamy modnych w necie słów. Czasem jest to aż przerażające.
    Zza obiektywu

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję z całego serca za każdy komentarz i obserwację!