Spring is coming!

Dzień niezwykle mi się dłużył. Zerkając, co chwilę na zegarek, nie widziałam znacznych postępów. Było tak jakby wszystkie wskazówki zatrzymywały się wraz z odwróceniem od nich wzroku. Jeszcze pozostała jedna lekcja, abym mogła w pełni cieszyć się rozpoczynającym weekendem. Dzień był dosyć ponury. Miałam wrażenie, że wszystko za oknem zostało pozbawione kolorów, poszarzało, a wraz z tym twarze każdego z nas jakoś spochmurniały, nabrały niewyraźnych kształtów, a wszystko to wpływało również na gotowość do jakichkolwiek działań. Jak wiadomo ławki szkolne nie są określane mianem najwygodniejszych, jednakże patrząc nawet na nie, zauważałam kompletne przeciwieństwo ich prawdziwej postaci. Oczy same się zamykały, lecz jakoś resztkami sił próbowałam podtrzymywać powieki, aby te bezwładnie czasem nie opadły. Trzeba było jednak chociaż z samej grzeczności udawać zainteresowanego lekcją, a w myślach wyobrażać sobie cykl przyjścia do domu po szkole wraz z jego najbardziej oczekiwaną częścią - położenia się spać. Odruchowo ciągle opuszczałam głowę i spoglądałam na zegarek. Nagle coś go bardziej rozświetliło, wręcz dodało mu barw. Biegłam wzrokiem w stronę promienia światła i ujrzałam to za czym najbardziej tęskniłam od dawna - promienie ciepłego, wiosennego słońca.

Na tą kalendarzową wiosnę jeszcze musimy poczekać, ale za oknem widzimy już jej pierwsze oznaki. Uwielbiam tę porę roku. Jest jedną z moich ulubionych. Tęskniłam już przede wszystkim za słońcem. Gdy ono się pojawia, jakoś zawsze lepiej potrafię przetrwać dzień. Nie jest sekretem to, że słońce poprawia samopoczucie każdego z nas. Oby tych promieni słonecznych było jak najwięcej. 

Muszę przyznać, że ten tydzień był bardzo wyczerpujący. Mam zmianę planu, którego aż tak źle nie oceniam, choć środowe lekcje zdecydowanie wymagałyby poprawki. Jedyne czego obecnie potrzebuję to dosyć sporej dawki snu. Stwierdziłam także, że przydałby się również luźniejszy post, ponieważ ostatnio udało mi się wymyślić parę nowych rzeczy, którymi dzieliłam się z Wami w poprzednich postach, co mam nadzieję, że doceniliście i teraz wybaczycie mi, że nie przygotowałam dla Was nic konkretnego. Potrzebowałam teraz takiego postu, który nie będzie wymagał ode mnie zbyt dużego wkładu energii, ponieważ najpierw muszę ją jakoś znów zregenerować i obiecuję, że niedługo znów wrócę z nowym zastrzykiem energii. 

Jak Wam minął tydzień? Czujecie już nadchodzącą wiosnę?